GOPR miał sporo pracy pod koniec wakacji. Dlaczego? Znowu nieprzygotowani turyści!
Koniec wakacji zaskoczył wszystkich tych, którzy liczyli na słoneczny sierpień. Prawdziwie jesienne chłody w połączeniu z porywistym wiatrem zaskoczyły turystów na bieszczadzkich szlakach. Na szczęście z pomocą przybył niezawodny GOPR.
Kiepskie statystyki
Bieszczady na pierwszy rzut oka nie są tak niebezpiecznymi górami jak, chociażby zakopiańskie Tatry. Jednak myli się ten, kto myśli, że to tylko zwyczajne miejsce do lekkiego trekkingu. Tu potrzeba solidnej kondycji i odpowiedniego przygotowania, aby bezpiecznie przechodzić od schroniska do schroniska. Kiedy jest słonecznie i sucho, same trasy nie są specjalnie groźne. Jednak gdy przychodzi ulewa, mgła i wilgoć, cała sytuacja ulega zmianie.
Przekonała się o tym turystka w ostatnie dni wakacji. Ratownicy ze Stacji Ratunkowej w Cisnej dostali wezwanie od kobiety, która podczas przejścia zielonym szlakiem w okolicy Bukowca, niefortunnie stanęła na mokrych kamieniach i doznała ciężkiego urazu nogi. Na szczęście GOPR przybył bardzo szybko i sprawnie dokonał zabezpieczenia oraz ewakuacji z miejsca zdarzenia. Kobieta została przekazana wprost w ręce sanitariuszy z karetki pogotowia z Polańczyka.
Zagubieni grzybiarze
Kolejne dni nie były spokojniejsze. W ostatnim dniu sierpnia GOPR otrzymało wezwanie od kobiety, która wybrała się na grzyby, jednak zabłądziła. Sytuacja nie byłaby tak dramatyczna, gdyby nie fakt, że zgłosiła się koło godziny 17:00. Ulewny deszcz i zachmurzenie sprawiało, że widoczność była mała a groźba spędzenia nocy na poszukiwaniach, bardzo realna. Do akcji wkroczyło około 20 ratowników GOPR, którzy na szczęście odnaleźli kobietę całą i zdrową, jeszcze przed zachodem słońca.
GOPR ostrzega, aby wybierając się w Bieszczady zabierać ze sobą odpowiedni zapas jedzenia oraz picia. Do tego powinno się mieć przy sobie sprawną latarkę oraz naładowany telefon z wprowadzonym numerem telefonu alarmowego GOPR. Tak na wszelki wypadek.